Co się będziemy rozpisywać.
Zażądała sąsiadka tortu na komunię swej najmłodszej córki.
Nie wyobrażała sobie ponoć, aby zlecić to komuś innemu, bo kto inny mógłby zrobić taki tort, jaki jej się marzy.
A marzył jej się taki, który byłby odwzorowaniem pokomunijnej sukienki, co to się ją zakłada po uroczystym obiedzie, zamiast alby.
"Góra pikowana, dół w falbanki, kokarda ma być, a resztę to już Apaczowa zostawiam twojej fantazji".
Fantazję musiała jednak Apaczowa pohamować, gdyż przy tej ilości faktur wszelkie "kwiatki, bratki i stokrotki" byłyby już zdecydowanie przesadą. Dorzuciła więc tylko krzyżyk, hostię i tabliczkę z imieniem i w takim stanie oddała sąsiadce.
(Pod masą cukrową tort szwarcwaldzki, najczęściej wybierany przez rodzinę i przyjaciół Apaczowej.
Sama też uwielbia, więc robi go z przyjemnością).
"Włala".
Cudo!!!!
OdpowiedzUsuńGdzie jest Dom na przedmiesciach ? daleko od Doroty na przedmieściach?
Dzięki Dorotko :)
UsuńCzy daleko, to zależy, gdzie jest Dorota na przedmieściach :D Bo Dom na przedmieściach to pomorze zachodnie :))
I te misterne falbanki zostały zjedzone?! Wykonanie perfekcyjne :)
OdpowiedzUsuńPS Naprawdę ostatni?
Zjedzone wszystko oprócz krzyżyka i hostii ;))
UsuńOstatni komunijny Olu. Potem jeden urodzinowy w czerwcu i już więcej zamówień nie przyjmowałam :)
Ja po taki torcik to cała Polskę przejadę! Kolejne cudo:)
OdpowiedzUsuńDroga Elu, musiałabyś go chyba skonsumować na miejscu, ponieważ obawiam się, że nie przetrwałby, gdybyś chciała go zabrać ze sobą w drogę powrotną ;))
UsuńDziękuję Ci i serdecznie pozdrawiam!
Nie ma problemu! To kiedy ma się zgłosić po odbiór:)
Usuń;))
UsuńO kurcze! To teraz tutorial poproszę :D
OdpowiedzUsuńŁooo jej, to już trochę za późno, chyba, że taki bez zdjęć ma być :D
UsuńNo naprawdę Mistrzyni jestes!
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko, ale do mistrzyni, to mi jeszcze baaaaardzo daleko ;))
Usuńja już wróciłam:)
OdpowiedzUsuńps. czy ja coś wspominałam o ręce i proszeniu?
Stęskniłam się :)
UsuńA ma ręka jest Ci już obiecana ;))
Normalnie kłaniam Ci się w pas! Świetna robota! Mój wzrok nigdy nie biegł w stronę tortów komunijnych, zawsze kojarzyły mi się z barokowym przepychem (podobnie jak zazwyczaj towarzysząca komunii otoczka), ale Ty zrobiłaś to naprawdę z gracją i z klasą. Pięknie! :-)))
OdpowiedzUsuńAż nie wiem, co napisać! Takie słowa naprawdę niesamowicie dodają człowiekowi skrzydeł :))
UsuńDzięki Aga!
O mamusiu!!! istne cudo!!! zdolniacha z Ciebie!!
OdpowiedzUsuńO mamusiu!!! istne cudo!!! zdolniacha z Ciebie!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo!!!
UsuńI ściskam serdecznie :)
Cudoooo.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńApaczowa jest ścichapęk! Apaczowa Barbie wyskoczylaby z tortu z zawiazanymi oczami :-)
OdpowiedzUsuńO, witam Cię Kaczko! I od razu najmocniej dziękuję, to niesamowite być chwaloną, jednak czuję się zdecydowanie przeceniana :))
UsuńPoza tym ja nie mam takiego Norweskiego, co by mnie molekułami wsparł i nowe techniki pieczenia Barbiów opracował :D
łał !!! az mi oka wyszly z dołków... taka kokarde to sie kleci samemu? i jakim cudem te delikatne falbanki sie trzymaja (przepraszam za wyrazenie) kupy? No w sensie, ze najlzejszy podmuch wiatru ich nie strzaska w 1000 kawalków?
OdpowiedzUsuńI w ogóle jak wy wszystkie te torty tak umiecie??? ja ciastka równo nie potrafie wykroic...
Wyrazy podziwu raz jeszcze!
Po prostu nie do wiary, sam Diabeł do mnie zawitał!!! Kaczka to ma jednak moc sprawczą ;))
UsuńTaką kokardę jak najbardziej samemu, chociaż moje pierwsze zdecydowanie tak nie wyglądały, a ta już zupełnie pierwsza to w ogóle kokardy nie przypominała, a bardziej jaką rozjechaną dżdżownicę ;)
Tego rodzaju falbanki robiłam po raz pierwszy i jak widać nie taki diabeł (za przeproszeniem) straszny, jak go malują. Się wałkuje, się wycina, się wygładza i rozciąga brzegi, a potem już tylko hop na tort i następna. Grunt, żeby zdążyły stwardnieć przed oddaniem, a wtedy żaden wiatr im nie straszny.
Za podziw ogromnie dziękuję, jednak z uporem maniaka powtarzać będę - jeszcze długa droga przede mną ;))