Nie było Apaczowej.
Długo jej nie było.
Pół roku chyba.
Co tu dyskutować z faktami.
Nie będzie się Apaczowa w żaden sposób usprawiedliwiać.
Za dużo przyczyn, za dużo wydarzeń, za mało czasu i chęci.
Potrzebny był odpoczynek psychiczny.
Od wszystkiego.
Wie Apaczowa, że może tu już nikt nie zaglądać.
Mimo wszystko jednak będzie pisać.
Bo przecież przede wszystkim dla siebie.
A ponieważ w międzyczasie nie było tak, że nie robiła zupełnie nic, to pokaże, co ją ostatnio przywróciło do pionu.
Czas zabiera, ale jednocześnie tak dodaje energii, jak nic innego.
Szycie.
Jesień w pełnej krasie, wpadła Apaczowa na dyniowe pole i wygrzebać się nie może...
I nawet nie chce.
Płyną zamówienia, więc szyje i cieszy się z tego szycia jak głupia.
I już się doczekać nie może, kiedy prosto z dyniowego pola wskoczy do działu z napisem "Świąteczne uszytki".
A póki co...
A tych, którzy postanowili tu jednak zajrzeć, wita Apaczowa chlebem i solą, jak tylko najserdeczniej potrafi ;)