Plaga.
Wszystkie plagi.
Egipskie!
Chociaż...
w Egipcie nie mieli samochodów.
Fatum więc.
Przeznaczenie.
Po TYM wpisie popadła Apaczowa trochę w przeświadczenie, że na jakiś czas limit nieszczęść mają wyczerpany.
Niedawno przeżyła jednak deja vu.
Czekała akurat na córkę, aby ją odebrać z popołudniowych zajęć.
Zaczęła przeglądać na telefonie blogi, bo znowu jej się zaległości porobiły, taki okres gorący ostatnio jej się trafił w życiu, że przestała ogarniać.
Gdy zadzwonił szanowny małżonek, zdenerwowała się trochę, że akurat teraz jej przeszkadza, gdy choć kilka minut chciała poświęcić na przyjemności!
A potem zdenerwowała się już kompletnie, gdy zamiast zwyczajowego powitania, usłyszała w słuchawce miażdżące: "tylko się nie denerwuj..."
Czy oni nie wiedzą, że "tylko się nie denerwuj" denerwuje człowieka bardziej, niż cokolwiek innego?!?
Jak się okazało, małżonek Apaczowej kolejny raz został zmieciony z ulicy, na której mieszka.
Tym razem jednak dojechał o jedno skrzyżowanie dalej.
I tym razem zamiast pana trafiła mu się miła pani, która nie widziała znaku "ustąp pierwszeństwa" i wjechała na skrzyżowanie z całym impetem.
Możliwości są dwie: albo to mąż Apaczowej, albo ich auto - któreś ma zainstalowanego czipa przyciągającego nieszczęścia.
Bo czy można to jakoś inaczej wytłumaczyć?
Pani na szczęście była kobietą myślącą logicznie.
Gdy Apaczowa dotarła na miejsce, pani ze skruchą przeprosiła, dodając, że wie, iż przepraszam nie wystarczy.
Bardzo to podziałało na Apaczową i zaczęła kobiecie współczuć, zachowując jednak ostrożność i nasłuchując, czy aby nie usłyszy znowu, że pani jednak nie czuje się winna.
Niczego takiego nie usłyszała, więc obyło się bez policji.
Podczas, gdy mąż Apaczowej uzupełniał informacje o okolicznościach kolizji, pani zdążyła obdzwonić ubezpieczalnię, lakiernika i załatwiła lawetę.
Podziw.
Mąż Apaczowej dopiero w domu zdał sobie sprawę, co go znowu czeka. Nie odpoczął jeszcze po poprzednich ubezpieczycielach, mechanikach i lakiernikach, a tu już trzeba powtarzać wszystko od nowa.
Stwierdził, że niedługo nawet nie będzie musiał się przedstawiać, wszędzie już go będą rozpoznawać po głosie.
Ale cieszą się Apaczowie, że Wódz, jak widać, ma nad sobą rozpięty jakiś ochronny parasol, który pozwolił mu kolejny raz wyjść z takiej sytuacji bez uszczerbku.
W ogóle w tym dniu Apaczowie przeszli samych siebie i rąbnęli hat-tricka!
- córka rozbiła telefon
- Apaczowa rozbiła rtęciowy termometr (jak szaleć, to szaleć)
- mąż rozbił auto (z pomocą miłej pani)
Aż strach pomyśleć, co nawyczyniają 13-go w piątek...
_________________________________________________
A teraz coś, z czym Apaczowa zwlekała o wiele za długo, ale musi się w końcu pochwalić, chociaż nie będzie to w takiej formie, jak chciała.
Otóż w TYM konkursie, organizowanym przez HAPPY PLACE i TĘCZOWĄ ROBÓTKĘ wygrała Apaczowa główną nagrodę, którą była ta cudowna poduszka!!!
Jest nią Apaczowa zachwycona! Zresztą była od kiedy ją tylko ujrzała, ale nic nie przebije zachwytu Apaczowej Córki!
Dziecię nie mogło uwierzyć w swoje szczęście!
Obiecała sobie Apaczowa, że zrobi post specjalnie o tej poduszce i nastrzela zdjęć, jak się zainstalowała w pokoju córki, ale sami widzicie... Apaczowa niczego nie może planować.
Zrobi to więc któregoś dnia bez planu, spontanicznie i z radością.
I ma nadzieję, że uda jej się uchwycić piękno tej poduszki co najmniej tak, jak na zdjęciu konkursowym.
Bo kolory, wykonanie i całokształt - to po prostu majstersztyk!
Agnieś! Dziękuję! Z całego serca!
Superowa apaczowa ;)
OdpowiedzUsuńOj przydałoby mi się trochę jakiejś super mocy ;)
UsuńOszukać przeznaczenie - moglibyście nagrać kolejną część!!!
OdpowiedzUsuńWódz ma dobrego Anioła Stróża - niech się go dobrze trzyma i mu podziękuje;)
Ps. Poduszka REWELACYJNA wprost dla Apaczowej Rodzinki:) gratulacje!!!
Ps.2. A Wódz nie mógłby jeździć autobusem?!?!
Haha, gdy się dowiedziałam o tej stłuczce, to bardziej byłam gotowa nakręcić kolejną część "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", powstrzymał mnie tylko brak pod ręką tytułowego narzędzia ;))
UsuńAnioł Stróż na medal!
Ps. Poduszka naprawdę zachwyca!
Ps.2. Wódz do pracy ma bliżej, niż na przystanek autobusowy, taki urok mieszkania na przedmieściach ;))
Ja właśnie dzisiaj wjechałam . Nie widziałam samochodu. Widziałam tylko Tira. Pozdrawiam. Panu nic się nie stało a ja mam samochód do remontu. Zachaczylam o tył przyczepki. A też miałam nadzieję że limit wyczerpalam. 😨
OdpowiedzUsuńJak widać nieszczęść nie obowiązują żadne limity :/
UsuńBardzo, bardzo Ci współczuję! Tak samo zresztą, jak i tej pani, która wjechała w nasze auto. Wiem, że to dla żadnej ze stron nie jest łatwa sytuacja.
Życzę Ci wszystkiego dobrego! Oby naprawa przebiegła gładko i szybko.
O rany... tak jak piszesz - nie zdążyliście odpocząć od mechaników, a tu znowu... to musi być męczące :(
OdpowiedzUsuńa co do tego "powitania" męża - dokładnie tak samo pomyślałam, takie słowa działają chyba jak płachta na byka :D
a poduszka pięęęękna!
Masz rację Sandra, ta sutuacja jest rzeczywiście męcząca, ale mnie najbardziej martwi to, że na naszej ulicy jest jeszcze trzecie skrzyżowanie...
UsuńWolę nie myśleć ;))
A poduszka, jakby w sam raz dla Apaczów stworzona, niesamowita :))
Dzięki Aniołowi Stróżowi, że straty są tylko materialne. Apaczowo, obiecaj, że nie będzie "do trzech razy sztuka". Poduszka przecudna! Już nie mogę się doczekać stylizacji w pokoiku córki.
OdpowiedzUsuńOlu, obiecać nie mogę, że nie będzie "do trzech razy sztuka", chociaż niczego bym bardziej nie pragnęła. Chyba już do końca swoich dni będę uważała naszą ulicę za najbardziej niebezpieczną w mieście. A to takie spokojne osiedle przecież!
UsuńUściski!
Mam nadzieję, że wyczerpaliście już limit? Ile jeszcze macie skrzyżowań na tej Waszej ulicy? Ja - po tym, jak pani, którą wyprzedzałam, sama zaczęła wyprzedzać, mam uraz ogromny do tamtego fragmentu drogi i nie wyprzedzam teraz nawet ciągnika. A droga ma ze 2 km...
OdpowiedzUsuńAle humor i świetne pisanie Cię opuściło, więc czuję, że będzie dobrze:) Jak na poduszce - raz do góry, raz w dół i znowu do góry:) Buziaki!
Aniu mamy jeszcze trzecie skrzyżowanie na tej ulicy, także... nie będę pisać tego, o czym zapewne i Ty teraz pomyślałaś ;))
UsuńNie dziwię się, że masz uraz do tego fragmentu drogi, bo mi również obydwa te skrzyżowania już teraz z jednym tylko będą się kojarzyć.
Buziaki również dla Ciebie!
Czasem mówią, że nieszczęścia chodzą parami...I oby na tym się skończyło... Będę trzymac kciuki. Mimo wszystko napisałaś to wszystko z nuta humoru, więc gdzieś w kościach czuję, że będzie dobrze;-) Sama jeżdżę od 4 miesięcy, bo w grudniu dostałam prawo jazdy i wiem ile to kosztuje stresu... Dobrze, że nikomu nic się nie stało...
OdpowiedzUsuńDziękuję Plinko, kciuki jak najbardziej się przydadzą :))
UsuńA ja trzymam kciuki za Ciebie i Twoje początki za kierownicą! Ja niestety rzuciłam moje prawo jazdy w kąt 15 lat temu. Nie nadaję się na kierowcę, stres mnie obezwładniał do tego stopnia, że przyćmiewał zdolność logicznego myślenia ;))
Uściski!
Kochana, nie wierzę w to, co czytam. Nie wierzę w żadne fatum, ale może te skrzyżowania jakieś trefne są, co? ;-) Tak próbuję wszystko w żart zamienić, ale tak naprawdę to się cieszę, że nic poważnego nikomu się nie stało. Liczę na to, że limit nieszczęść macie na długo wyczerpany.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że poducha dotarła cała i zdrowa, i że cieszy Wasze oczy. Chętnie zobaczę ją kiedyś w jej nowym domu :-) I mam nadzieję, że maj przyniesie Ci choć trochę wytchnienia. Pozdrawiam cieplutko :-)
Agnieś - Dobra Duszo, nie będę Cię już nawet przepraszać... Limit nieszczęść, o ile może się wyczerpać, to u nas z pewnością już ten stan wyczerpania dawno osiągnął ;)
UsuńPoduszka na stałe wkomponowała się w krajobraz pokoju córki, po prostu nie do ruszenia ;)
Czyta się Panią jak dobrą książkę. Pierwsze siedem linijek wyjęte jakby z ust samego Kacpra Niewypała (to jest taka książka, jedna z ulubionych mojego brata, jest trochę bez sensu, choć potrafi człowieka rozśmieszyć, ale i takie są potrzebne). Mówiąc krótko i nieco brzydko: bomba!
OdpowiedzUsuńPrzeogromnie Ci dziękuję za tyle miłych słów!
UsuńCo do postaci, o której wspominasz, to niestety nie znam książki, z której pochodzi. Czuję, że czas nadrobić zaległości ;)
Puk,puk jest tu kto?
OdpowiedzUsuńJestem... długoś stała na mym progu Małgoś. Przeprosić mogę jedynie z całego serca...
UsuńPiękna poduszka, a co do pecha - witam w klubie... U nas też wiecznie zabawnie...
OdpowiedzUsuńPech się przeciągnął na półroczną nieobecność ;) Mimo wszystko mam nadzieję, że już mnie będzie omijać szerokim łukiem...
UsuńKurczaki!!! Apaczowo!!! Toz to jak u mojego malzonka Borsuka, z tym ze to juz drugie auto niestety i raczej nie do naprawienia. A po drodze byly jeszcze kolizje rowerowe. (Mojej niekonczacej sie historii z racica to juz nawet nie licze).
OdpowiedzUsuńNo fatum jakies...
Ale kiedys sie karta odwrócic musi, co nie? No.
Gratuluje wygranej!
Mam nadzieję Diabełku, że ta karta już na dobre odwrócona i u Was i u nas... no bo w końcu ileż można z tym pechem się kopać!
Usuń